
pamiętajcie o adolfie - legendarny afrojax lyrics
[zwrotka i]
przyszliśmy z wielkim pędzlem, wyostrzonym piórem
nastrojoną cytrą, miliardem w rozumie
i tak przykro, wśród języków chuje i z gestów wała
zaczął się show ‘sztuka niezrozumiana’
zastygłym w niemej zgrozie
wykazano nieobecność w nas iskry bożej
zgięliśmy kark w pokorze
eda wooda i flo jenkins dzieci
nie mając argumentów przeciw
tłumy lały z jawnych inwalidztw i braków
utwierdzając się w swym znakomitym smaku
gdy nasze dzieła godne mozarta chuj strzelił
i jasnym się stało, że wypocił je salieri
fortuna uczciwie dzieli, fejm zgarnia
ten mający coś, dla mających nic, słuszna wzgarda
odbiorca mandat przyznaje tak bezbłędnie, jak nietrudno:
bilet na świecznik lub urlop we wsi grężówno
los sprawiedliwy jest, jak czarny jest murzyn
i każdy dostaje na co zasłużył
jeden detal nieduży niech wam raczy majaczyć
niejasno, niech budzi, niech nie da zasnąć
[refren i]
gdy niespełniony artysta, da jednak poznać się światu
pęka czaszka, płonie kiszka, pamiętajcie o austriaku
istnieje groźba powtórki, że jej nie chcecie wciąż wierzę
głaszczcie nasze miękkie rurki, pamiętajcie o hitlerze
[zwrotka ii]
okradamy ze wstydem życia z godzin, by pierdy żenujące tworzyć
o niedolo, naszych rodzin! o uporze, bezguścia!
to się źle skończy, tako rzecze frustrat
lucernam olet, smród czuć wszem i wobec
znów się narodziły poematy chujowe
koślawe rymy, żałosne bohomazy
czy wiecznie słyszeć mamy “sorry, nie tym razem”?
nic epifanii? nikt nie krzyknie g*niusz, gromko?
to może holocauścik i zniszczonko
żaden koneser nawet, znawca piękna i prawdy żaden
skazywać nie powinien na zagładę
czy obciążą was trupy, rozdziobią kruki
w imię jakiejś w dupę jebanej sztuki
po co ryzykować trzecią wojnę? mam postulat
kawałek tortu hojny, o ten będzie akurat
[refren ii]
tłuczeni dość po ogonach, znudziły nam się kartofle
dbajcie o nas, dbajcie o nas, pamiętajcie o adolfie
oto to jest parnas niebieski, trójkącik nam się należy
dbajcie o nas, gdzie kareski, pamiętajcie o hitlerze
gdy niespełniony artysta w końcu wychylnie z garażu
pęka czaszka, płonie kiszka, pamiętajcie o malarzu
istnieje groźba powtórki, że jej nie chcecie wciąż wierzę
liżcie nasze słodkie dziurki, pamiętajcie o hitlerze
[outro]
nieznanym artystom sława, chociaż mgnienie
i uznania chociaż chwila, kreślimy się uniżenie
kulfoniastym pismem imbecyla
grężówno [x13]
Random Song Lyrics :
- this world should be more wonderful - shintaro sakamoto lyrics
- euphemism - tash & jon vinyl lyrics
- billets - tom kingue lyrics
- without you - rafa recchia lyrics
- high road - feeki lyrics
- eternal recurrence - ride lyrics
- traveling light - talib kweli lyrics
- my love is the night - jasonn lyrics
- a lot on your plate - father lyrics
- it's simple, ain't it? - lloyd banks lyrics