lirikcinta.com
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

lirik lagu syf – areczek prg

Loading...

[zwrotka 1]
patrzę na te nasze twarze, dookoła syf
na sercu w duszy leży, że ja także jestem z tych
którzy jego pochłonęli od razu się urodząc
choć z góry nie przegrany, to się kierowałem błądząc
a sądząc po tym, że jebany syf się wjebał do gabloty
niejedne kłopoty, niskie loty, za dalekie loty
koty to my, jebać psy, ten świat jak rozstapiające się kry
nic nie zrobisz
sam po tym świecie chodzisz, widzisz o co się potykasz
co tutaj łykasz, jakim towarzystwem przenikasz
spójrz na siebie, ja idę sobie przeskakując żula kurwa na glebie, że proszę ciebie nie wiem
czy jeszcze żyję, bo szczerze koło chuja mi to lata
widziałem koniec świata od małolata
24 grudzień, syf patrz, w kurwę jebani ludzie, nieważne, zamknięta brama
jak ten temat, który pochłonięty syfem
napiszę ci na kartce definicje tych 3 liter:
s – jak szmata, która karmi się kutasem za ścierwo
wypala jej śluzówki, zekolowe piekło
rzekło się te słowo, jak mela po charknięciu, którą walisz na podłogę, o ja nie mogę
y – to kolejna litera, którą wypowiadasz, jak się kurwa zastanawiasz nad życiem swoim
czy na połamanym stołku nie stoisz, czy w moment nie spierdolisz się z tego
dlaczego odpowiedz se sam, czy warto, mieć za prześcieradło karton, a za kołdrę obszczany koc
a przyjaciele twoi to szczury i noc, utrącając moc, odzyskując ją dopiero wtedy, kiedy w j-pę aplikujesz tanim winem, najebujesz czy zrozumiesz to, że syf to pierdolone zło
a nie kurwa nic innego, dlaczego, bo życie takie
spierdalasz od syfu jak smerfy, a syfem jest gargamel, klakier
uważaj, bo se porysujesz lakier
a tymczasem, dzieci bawią pod fajansem
a ty karmisz siebie lansem, rozłożony kocyk
obok kałuża, nikt już nie wie, czy to deszcz, czy szczochy
wkoło zabawki, no i jurek
tutejszy śmietnikowy nurek, szukający ławicy puszek
może znajdzie się dla niego buszek z pojary
którą przed chwilą podniósł, teraz na podłodze, na jednej nodze
w siatce rozgniecione ma owoce
trzy klatki dalej, dziewczyna, chłopaczyna, heroina, jak dla sikorki słonina
zaciska pasek, wali w wiór cały lasek
zjeżdżając po tej ścianie, jak mela na policyjnych szybach samochodu
gotowi już do lotu, jak ptaki w ciepłe kraje
o święta naiwności, o czasy obyczaje
jak już się urodziłem, to wiedziałem, przyzwyczaję się do tego, co tu widzę
pierdolony syf, wypełza ulice, jak szambo
niepotrzebne gówno, zwroty, hafty, bramy
obsrane parapety przez gołębie
skorupa zapierdala od menela, jak od trupa
błękitne niebo, upał, parujące moc z pod hasioka
wysypany chlor na potoka
szarość, nędza, pomalowane ściany z cegieł
krzyki matki do dzieciaka:
do domu kurwa biegiem, do domu kurwa biegiem
nie widziałeś, nie zrozumiesz, nie słyszałeś
czy znów kolejny raz sam siebie okłamałeś
oszukujesz i świrujesz
bo sam się na ulicy przy tym już nie odnajdujesz i nie kminisz, o co kaman
te życie nie jednemu wykurwiło już na caban
chuj w dupę frajerzynom, przecież nie jebany banan
widzę go jak przez mrowienie, jak nie dostrojony kanał
prawdziwy obraz syfu, tnie ludzi szarą prawdą jak pazurem karambitu
dostałeś grupę śmieci, teraz weź nie pierdol mi tu
warszawa, północ praga, także jesteś w tym koszyku
siła jest z kawałka, jak błękit paryża
a nie mleko, kurwa, chałka do śniadanka
jak wystawiony pionek za którym stoi damka no i walka
więc pamiętaj dzieciaku, to syf, z którego możesz się wydostać
problemu sprostać, dlatego uważaj
ulica żniwa zbiera, nie bądź jedną z ofiar, to nie filozofia o tym nawinąć
filozofią jest tutaj nie zginąć
właśnie tak

[zwrotka 2]
druga kwestia, syf to ciemna bestia, pochłaniająca i nie pytająca się tu o to ciebie, czy cię może wciągnąć
ogarnął świat brat zasyfiała ziemia już od lat, wiesz, wiem ja to
wkurwiani ludzie przeliczają papier, kalkulator
zamiast serca mają chuj wie co, wyznają, szopki odwalają
powiedz ile dookoła skurwysyństwa, armia, konfidenctwo
zgarnia zajebany syf, malaria, co się dziwisz?
zajebany jest syfilis, czyli to już koniec
wymiera rafa, bo zatonął po chuj tankowiec
świat skazany na game over, niczym zestrzelony odrzutowiec, który spada w dół
nie widzi tego pierdolony muł, który widzi to, co chce
nie zbudzi cię ze snu, powiem mu tak: jebie cię, kurwa
wskaże mu błędną ścieżke jak o drogę mnie zapyta
zanikalny syf, na ciele blizna wyryta, człowiek drugim bliźnim gardzi
co drugi bania zryta
15-latki nakurwione mefedronem, proszące o ćwiartkę
rozlany jak heleniarz, sypie to na kartkę
znów do stanu powrót, bełkocze coś na odwrót
mówi, że to już ostatni, że spierdala do domu
ale nie gadaj nikomu, kurwa co jest dzieciak?
f – jak fiolet, który jest na jego ustach
ledwo stoi kurwa w bramie, za piętnaście szósta
syf, syf, syf, skurwiała epidemia
przecieka w kulę ziemską, nic jej nie uszczelnia
kurestwem wszechobecnym nieustannie się napełnia
widzę dookoła hardkor, nikt tobie tu nie ściemnia
ćpają jakieś chujostwa, my wszystko to widzimy
tych co ślepi na to gówno w moment przebudzimy
tak robimy, pomyślimy nad tym całym pierdolnikiem
na ugiętych kurwa nogach idzie chuj chodnikiem
porobiony acodinem, kurwa spójrz na jego minę, wyjebane na swe dzieci, wyjebane na rodzinę, czekaj o tym ci przewinę
jak w gorącym upale, zombiaki wpierdalają jebane dramale
albo też kurestwo, co znajdzie się chujoza, by wybić na haluny
do pizdy tamtum rosa czy następne gamonie, by kurwa zbić ciśnienie
wpierdalają całą paczkę jebanych klonów siebie
czy to dotyczy ciebie? ty mówisz: kurwa mać
lepiej weź już nie przeklinaj, weź się w końcu w garść
jak chcesz żyć jeszcze zajdź, chyba że już jest wyjęta
suchy badel do złamania, jak sflaczała dętka
13-latki bez pomocy, ojej ojej
zapierdalają klej, albo zestaw [?] jak dla kolarza bidon
niezbędne dla [?]
miękkie nogi i ciśnienie, twoją głowę rozpierdala
walisz, walisz i serfujesz, jak przy największych falach
wyciszenie, paranoje, kurwa, który dzień już z rzędu?
widzisz, co nie widzisz, z bani walisz jak z rozpędu
szukasz tego hajsu, nie ma, grube hajsy sie zadłużasz
po co, się zastanów, czym siebie odurzasz
syf, syf, syf, ruszasz, dawaj razem z nami
jeszcze nie próbowałeś? napierdolmy się grzybami
chłopak wziął, chłopak zjadł, kilka godzin później padł
kurwa wszyscy wokół śmiech, co się z tobą dzieje brat
nawet się nie ogarnęli, że koleżka ich umiera
jak było już po wszystkim, to dopiero o cholera
kurwa fa, co się stało? to dopiero zabolało
śmierć zjadł zjebany syf, a tobie jeszcze mało?
śmiało, śmiało, dawaj, co ty?
nie rozumiesz mojej zwroty
już nie jeden przedawkował, przekręcił się po tym
dookoła syf, to gryf co nie podniesiesz
od ciebie to zależy, co i kiedy se przyniesiesz
elo

[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]

lirik lagu lainnya :

YANG LAGI NGE-TRENDS...

Loading...