lirikcinta.com
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

lirik lagu czasami chcę być sam – augustyn

Loading...

[intro]
mam czasami takie dni
że nie mam z kim porozmawiać (nie mam!)
kurwa, nie mam na nic siły (na nic siły!)
mózg, mózg wypluwa emocje

[zwrotka 1]
nie nawinę tobie tego, że na serio nie ogarniam
bo na pewno nie uwierzysz mi, że to szczera prawda
nie naprawię, nie załatam, nie da się cofnąć czasu
czasem myślę i żałuję tego pierwszego razu
jak zaraza czarnej dżumy, co pomału mnie już niszczy
a to życie w nienawiści doprowadza mnie do zgliszczy
moje myśli mówią mi, że to jeden wielki wyścig
myślę, że należy mi się duży, lodowaty prysznic
od zielonych liści byłem tak uzależniony
że wmawiałem sobie potem, że to wcale nie narkotyk
„no co ty, knd? nie poznajesz mary jane?
dzień temu chyba jeszcze podobałam tobie się?”
posiekany na kawałki, wali mi się cały świat
i świadomie, skurwysynu, chcę tu pozostać sam
sram i wymiotuję już tymi tabletkami
tama pęka i zalewa, bo wysadzi ją dynamit

[refren]
czasami nie ma wyjścia z dna sytuacji
czasami nasi bliscy nie mają o nas racji
czasami po prostu chcę być sam
sam na sam ze sobą, w otoczeniu ścian
czasami nie ma wyjścia z dna sytuacji
czasami nasi bliscy nie mają o nas racji
czasami po prostu chcę być sam
sam na sam ze sobą, w otoczeniu ścian
[zwrotka 2]
nie telefonuję dawno, ale daj mi parę sekund
samemu sobie szkodę, kiedy szukam tego leku
happy endu nie ma, nie mam siły, żeby czekać
i czemu, do cholery, śni mi się nocami cmentarz?
nie dam ani centa jebanemu charonowi
i pierdolę czy naskarży on na mnie hadesowi
w tej agonii żyję sam, nie ma we mnie tej euforii
bo boli mnie, że żyję, i że zjada mnie acodin
to oni chcieliby, bym udał się na odwyk
bo nawyk jest tak silny, że zamienia mnie to w zombie
ja broniłem się od tej samotności
mam dość już, no bo nie ma tu miłości
nie ma szczęścia bez łez, ani życia bez śmierci
nieśmiało biorę brzytwę i zaciskam swoje pięści
ja nie będę się pieścić, bo knd to ścierwo
zmienię twoje życie tą jedną żyletką

[refren]
czasami nie ma wyjścia z dna sytuacji
czasami nasi bliscy nie mają o nas racji
czasami po prostu chcę być sam
sam na sam ze sobą, w otoczeniu ścian
czasami nie ma wyjścia z dna sytuacji
czasami nasi bliscy nie mają o nas racji
czasami po prostu chcę być sam
sam na sam ze sobą, w otoczeniu ścian
[zwrotka 3]
nieporozumienia rzeki wylewają z koryt
okresowo zalewając charaktery moich dolin
ludzie widzą we mnie to, co chcieliby zobaczyć
jestem jak stojący kolos na kamieniach swej rozpaczy
raczej ze mnie nie wyrośnie zapatrzony w siebie błazen
dystansuję swoje życie i pozostaję głazem
przekwitły dawno kwiaty, teraz się zaczyna jesień
izoluję się od ludzi, fala na mielizny życia niesie
nie ma tu boga, więc zostaję ateistą
wierzę, że nadejdzie taki dzień, w którym spłonie wszystko
pozostanie tylko pisarz, miejsce nieustannej pracy
mam na myśli swoje biurko i mikrofon do narracji
izolacja głębin życia to nie dla mnie rozwiązanie
zniesmaczony jestem sobą, staram się samego siebie zamieść
gdzieś daleko w koło, i stare zapomniane chwile
zanim przedawkuję życie, to chcę wiedzieć po co żyję

[refren]
czasami nie ma wyjścia z dna sytuacji
czasami nasi bliscy nie mają o nas racji
czasami po prostu chcę być sam
sam na sam ze sobą, w otoczeniu ścian
czasami nie ma wyjścia z dna sytuacji
czasami nasi bliscy nie mają o nas racji
czasami po prostu chcę być sam
sam na sam ze sobą, w otoczeniu ścian
[outro]
wielu ludzi się zawiedzie jeszcze na mym charakterze
kto zapoda mi parasol, gdy przemoknę w swej new erze?
może właśnie będziesz tą, którą teraz potrzebuję?
ja chcę, ale, kurwa, nie umię
słyszysz?
chcę, ale nie umię
bo ten pierdolony ból samotności
cały czas we mnie siedzi

lirik lagu lainnya :

YANG LAGI NGE-TRENDS...

Loading...