lirikcinta.com
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

lirik lagu lokum – cichoń

Loading...

[zwrotka 1: ziomcy]
byłem w kurwę głupi nazywając to lekarstwem
nieraz się ukułem, bo gdzieś zgubiłem naparstek
ciągle się tego boję, że przegram w swojej walce
chciałbym odnaleźć kojec, gdzieś nie znaleźć się przypadkiem
nie jestem jak mati, bo nigdy nie ćpałem z kajtkiem
i nie mam czym się chwalić, z tej trójki, ja byłem błaznem
naraz cztery nastroję, boję się, że stracę szansę
jak zostanę dalej gnojem, popłynę, odwiedzę tratwę
mam u siebie ziomów paru, reszta gdzieś za miastem
jeden z moją byłą jеst i nie chce teraz znać mniе
pomysłu nie mam wcale, zapisując całą kartkę
znowu wersy o zwale, obiecałem, to ostatnie
nie wiem gdzie mój teren jest i spać przez to nie mogę
na pewno nie w trn gdzieś, bo tam ledwo co moje
coraz ciężej mi się wraca, nawet nie wiem na czym stoję
coraz ciężej znoszę kaca, coraz bardziej mam za swoje

[refren: ziomcy]
zmieniłem tylko lokal, lok*m nadal nie wiem gdzie jest
choć chciałbym już do domu wiem, że tam się nic nie dzieje
częściej wracam niż raz w roku, coś mnie niesie na te ziemie
zawsze pęka flacha, wpadam podlać swe korzenie

[bridge: ziomcy]
zmieniłem tylko lokal, lok*m nadal nie wiem gdzie jest
choć chciałbym już do domu wiem, że tam się nic nie dzieje
częściej wracam niż raz w roku, coś mnie niesie na te ziemie
zawsze pęka flacha, wpadam podlać swe korzenie
[zwrotka 2: cichoń]
32*0*50, dłużej niż miesiąc to rok
tu stoję w korku, żeby tylko po starych śmieciach się karnąć
są tu ziomki, które kradną i biją
na górze wóda, a piniądz na dole razem z rodziną, ale jest git, joł
jak drą u ciebie pizdę, pójdźmy na boisko
jak pierdolimy system, to na ustach mamy hip*hop, bracie
dobrze, że nie było u nas arafaty
grałem tyle w 1.6’stkę, że spałem chyba z kałachem
pół bloku prace ma, ale drugie pół emerytura
i jakbym rzekł, że to hajs godny to bym ciął raczej w chuja, wiesz?
patrzę jak na termometrze opadła rtęć
będę chodził w grubym swetrze, babcia kupiła mi gdzieś na placu go
ziom mi mówi “weź zarapuj coś od siebie”
sorry, nie mogę, bo mi zdupcy 201

[bridge: cichoń]
zmieniłem tylko lokal, lok*m nadal nie wiem gdzie jest
choć chciałbym już do domu wiem, że tam się nic nie dzieje
częściej wracam niż raz w roku, coś mnie niesie na te ziemie
zawsze pęka flacha, wpadam podlać swe korzenie

[bridge: cichoń]
zmieniłem tylko lokal, lok*m nadal nie wiem gdzie jest
choć chciałbym już do domu wiem, że tam się nic nie dzieje
częściej wracam niż raz w roku, coś mnie niesie na te ziemie
zawsze pęka flacha, wpadam podlać swe korzenie
[zwrotka 3: ziomcy]
zawsze kiedy wracam coraz niżej jesteś, trzymasz się?
wszystko rozdupcone, chyba robiłem u nas za klej
jak się czuje ziomek, który poda dzisiaj [mumble’i?] sterty
nie pamiętasz mnie albo teraz jesteś po prostu kiep
mam jazz’u w chuj, jak skalpel noszę coraz rzadziej dres
pisząc, robię se te rapy, oby tak nie było zawsze
teraz mam schodową klatkę, nieco mniejszą bandę wokół mnie
i pierdole powroty, jak ma być jak jest, joł
ty, mijałem się z prawdą, szczerząc zęby, wzrok wysoko gdzieś
i wymarzyłem sobie przyszłość sobie taką, że będziemy jeść
ziomy poza łajbą w gównie toną, dawno taki wiek
ja to światło, ale chuj jak ty przez tunel widzisz mnie

[bridge: ziomcy]
zmieniłem tylko lokal, lok*m nadal nie wiem gdzie jest
choć chciałbym już do domu wiem, że tam się nic nie dzieje
częściej wracam niż raz w roku, coś mnie niesie na te ziemie
zawsze pęka flacha, wpadam podlać swe korzenie

[refren: ziomcy]
zmieniłem tylko lokal, lok*m nadal nie wiem gdzie jest
choć chciałbym już do domu wiem, że tam się nic nie dzieje
częściej wracam niż raz w roku, coś mnie niesie na te ziemie
zawsze pęka flacha, wpadam podlać swe korzenie

lirik lagu lainnya :

YANG LAGI NGE-TRENDS...

Loading...