lirik lagu tlen – gverilla
czasem próbuję stąd uciec, ale nie ma gdzie
miasto trzyma mnie i truje, wciąż pożera mnie
jak odnaleźć antidotum? daj mi na to lek
dym owija czarne słońce, karmiąc wiecznym snem
między światłem lawiruję, niczym marny cień
chowam pod poduszkę, czy obudzi mnie?
znowu łapię oddech z trudem, znowu tłumie gniew
wokół lęk, już ledwo czuję. daj mi czysty tlen
wdech, wydech, intro, trzygwiazdkowy hotel
gdy wychodzę z domu, mam telefon, klucze, portfel
sprawdzam dziesięć razy drzwi, nie wiem, czy zamknąłem
miasto żywych trupów, a ja już ledwo stoję
tygodniowy melanż, to nie melanż, tylko stypa
jeszcze ze dwa dni, już na pеwno zacznę pisać
doświadczenia, które nie są wartе ich zdobycia
może czasem za dużo oczekuję od życia
na mym koncie pizda, ale w mojej głowie iskra
prawie się wyzerowałem, ale na benzynę styka
chcę wyjechać stąd, tak szybko jak połówka czystej znika
nie chcę myśleć o imprezie, bo nie widzę już licznika
odpalam szluga, zapalniczka, john hopkins na głośnikach
dym w płucach wdycham, kiedy deszcz spływa po szybach
w sercu mym nostalgia, trochę sm*tna, lecz prawdziwa
muszę przestać się użalać, zacząć się dobrze odżywiać
czasem próbuję stąd uciec, ale nie ma gdzie
miasto trzyma mnie i truje, wciąż pożera mnie
jak odnaleźć antidotum? daj mi na to lek
dym owija czarne słońce, karmiąc wiecznym snem
między światłem lawiruję, niczym marny cień
chowam pod poduszkę, czy obudzi mnie?
znowu łapię oddech z trudem, znowu tłumie gniew
wokół lęk, już ledwo czuję. daj mi czysty tlen
w moim domu pada, pada deszcz
dam ci wszystko, czego chcesz
jak wytrzymasz tutaj dzień
czasem kończy mi się tlen
stres próbuję mnie udusić
skupieni na sobie
sumienie chcemy zagłuszyć
pochłonięci samotnością odrzucamy ludzi
palę na kanapie, przez co czas się tylko dłuży
pytasz mnie, dlaczego noszę z kapturami bluzy
obcy ludzie szyją z wyrzutów sumienia garnitury
ubiorę swój uśmiech, potem pójdę z nimi pić
całą złość i sm*tek znów wyrzucę za te drzwi
będziemy udawać, że się tu nie stało nic
każdy z nas próbuje przecież tylko jakoś żyć, prawda?
czasem próbuję stąd uciec, ale nie ma gdzie
miasto trzyma mnie i truje, wciąż pożera mnie
jak odnaleźć antidotum? daj mi na to lek
dym owija czarne słońce, karmiąc wiecznym snem
między światłem lawiruję, niczym marny cień
chowam pod poduszkę, czy obudzi mnie?
znowu łapię oddech z trudem, znowu tłumie gniew
wokół lęk, już ledwo czuję. daj mi czysty tlen
lirik lagu lainnya :
- kumpulan lirik lagu abou tall › lirik lagu la base – abou tall
- kumpulan lirik lagu taylor swift › lirik lagu acoustic version – taylor swift
- kumpulan lirik lagu terto djen › lirik lagu mesias yang dijanji – terto djen
- kumpulan lirik lagu whokilledxix › lirik lagu bust ’em* – whokilledxix
- kumpulan lirik lagu burnout syndromes › lirik lagu the world is mine (2023) – burnout syndromes
- kumpulan lirik lagu hector › lirik lagu stadille – hector
- kumpulan lirik lagu ninja we made it › lirik lagu oh my god!!! – ninja we made it.
- kumpulan lirik lagu angerme › lirik lagu すまいるブルース (smile blues) – angerme
- kumpulan lirik lagu polar vibes › lirik lagu te caut – polar vibes
- kumpulan lirik lagu straw man › lirik lagu i wouldn’t notice. – straw man